a jak zastanawiałem się nad kupnem plug-ina, to czytałem i oglądałem wypowiedzi redaktorów, którzy raczej zniechęcająco akcentowali, że silnikowi spalinowemu dodano więcej pracy za sprawą masy baterii i silnika elektrycznego, a nadto, że tryb hybrydowy nie sprzyja korzystnym warunkom pracy tegoż palacza. Hm, skomplikowana technologia, a nie wnosi wiele, czyli raczej więcej - niż +.
Były jednak też statystki codziennych kilometrów pokonywanych przez samochody prywatne. Wynikało z nich, że prawie wszyscy kierowcy (niezawodowi) nie jeżdżą więcej niż te 50 kilometrów. Na ich potrzeby powstały ładowalne hybrydy.
Wówczas w komentarzach naczytałem się jaka to strata i bezsens wozić te ciężary i z tego powodu spalić więcej paliwa płynnego, zwłaszcza na szybkich długich (sic!) trasach. Drapałem się po głowie, bo mi w podsumowaniu wynikało, że ta krytyczna większość jeździ te ponad kilkadziesiąt kilometrów dziennie pędząc po autostradzie tam i z powrotem, i im to się nie opłacało dopłacać do pheva (choć to wg. mnie utrwalony mit, a nie fakt), za to używali auta tańsze o silnikach słusznie dużych i jakże mocnych, ale mało ssących paliwo z baku. Cuda, których ja nie doświadczyłem, przez co uboższy jestem w te doświadczenia.
Ocknąłem się z tych porad i krytyk, bo przecież, auto na te trasy ponad 50 km, używane przez mnie jest znaczniej mniej niż trasy poniżej 50 km. Wybrałem auto i....i konkluzje są znacznie inne niż hipotezy przed odbiorem auta.
Czego nie przewidziałem?
- ano, że przyjemność jazdy na wyraźnie fizycznie i mocowo mniejszym silniku elektrycznym niż zamontowany obok silnik spalinowy jest tak silna, że ładuję auto, by zawsze mieć możliwość odbycia kolejnej jazdy bez uruchamiania silnika spalinowego (wcześniej obawiałem się, że nie będzie mi się chciało wciąż podpinać auto do prądu w sieci),
- ano, że jazda na prądzie jest korzystna nie tylko dla innych użytkowników dróg, ale i dla mojej kieszeni,
- ano, że wizyta na stacji benzynowej to nie co dwutygodniowa rutyna, a wydarzenie kilka razy w roku, w czasie którego musisz uważać z której strony podjeżdżasz pod dystrybutor i nie śledzisz ceny benzyny, aczkolwiek nadal słyszysz rozmowy o podwyżkach lub pierwszy w Orlenie zapowiada 30 groszową obniżkę paliwa na wakacje, i chyba oczekuje wdzięczności jakby na własnej kieszeni tracił, a pan ten dla ludu tak dobre wieści ma,
- ano, że silnik spalinowy jest balastem zabieranym na przejażdżki przez silnik elektryczny. czyli odwrotnie niż to wcześniej piętnowali eksperci zawodowi, za nimi bardziej krytyczni znawcy=komentatorzy, będący jak i ja wówczas teoretykami,
- ano, że bak to kanister, który też się wozi, bo w razie co się przyda, ale tak na co dzień to nie jest konieczny, zresztą jak wiele innych części, które są ale nic nie robią bo to cała otoczka dla zimnego silnika tsi,
- ano, że jak wyjeżdżasz z garażu to nie zamykasz w nim chmury spalin, co okazało się wcale nie takim drobiazgiem.
- ano, że moment obrotowy jest rozwijany czasem zbyt brutalnie przez silnik elektryczny, bo wewnętrzne koło napędowe wtedy zabuksuje krótko na zakręcie (to minus).
Reszta potwierdziła się z oczekiwaniami, przy czym z tej reszty wypomnę bezzwłoczną reakcję na żądanie przyspieszenia przez auto i przydatną też na trasie np. drodze krajowej zdolność auta do ponad przeciętnej elastyczności.