Coś dla rozluźnienia i poprawy humoru, czyli rynek samochodowy z przymróżeniem oka...
Przy okazji niejako pandemii, korzystając z mentliku w głowach zawiązali producenci czterech kółek spisek iście diabelski... Jaki?
1. miniejsza produkcja to mniejsze koszty produkcji
2. mniej samochodów na rynku, ceny idą w górę i brak wszelkich zniżek, więc zysk netto się nie zmienia, a może nawet wzrośnie
3. skoro za każdy wyprodukowany samochód spalinowy mają płacić kary, to mniejsza produkcja oznacza mniejsze kary
4. Tworząc sztuczne kolejki sprawiają, że ludek będzie brał co leci z taśmy, zadowolony że w ogóle coś po roku oczekiwania dostał i będzie jak za komuny... Bierz, bo jak nie to i tak to sprzedamy z pocałowaniem ręki...
I co wy na taką bajkę?