Problem polega na tym, że temat jest dość skomplikowany.
Nigdy nie widziałem pracy naukowej, która pokazywała by znaczący spadek podstawowych parametrów oleju poniżej 5000 km nawet jak auto osobowe eksploatowane jest tylko w mieście przy ruchu start-stop, w wilgotnym klimacie jak np. w Chinach. Można zaptem przyjąć, że 5000 km jest super bezpieczne.
Pamiętając o tym, że oleje samochodowe są mocno toksyczne większość autorów przyjmuje 10000 km za idealny kompromis długości życia silnika i zanieczyszczenia środowiska.
Już po przekroczeniu 10000 km i do 15000 km jakieś 70% samochodów ma przekroczony przynajmniej jeden z głównych parametrów oleju. Co ciekawe w pozostałych 30% auta mają czasami przekroczone 20000 km i to sporo a olej ciągle jest OK.
W okolicach 30000 km olej używany w naszych Tiguanach (dieslach) jest w stanie dużego, widocznego bardzo mocno w parametrach zużycia (eksploatacja 30% miasto/70%trasa). Mimo tego znane są przypadki przejechania 1000000 km (sławny Passat ze Szczecina latający non stop na lotniska).
Autorzy prac naukowych zawsze ostrzegają, żeby nie wyciągać z nich prostych wniosków. Np. powyższy (przeprowadzony w Polsce) test long-life'ów na dystansie 30000 km - autorzy piszą, że mierzone przez nich parametry nie są wystarczające do oceny wpływu zużytego oleju na silnik.
Wszyscy autorzy piszą, że optymalny moment wymiany oleju mocno zależy od eksploatacji i samego silnika (konstrukcji/stanu).
Co istotne jest bardzo mało wiarygodnych/naukowych informacji jak bardzo skracany jest czas życia silnika przy eksploatacji typu long-life. To wiedzą praktycznie tylko producenci. Dla mnie np. skrócenie go z 600000 do 300000 km nie ma znaczenia bo i tak tyle nie przejadę w 20 lat. Przypomina mi to prawie 20 letniego forda Ka mojej żony. W tym samochodzie ostał się ino silnik i skrzynia biegów (były w bardzo dobrym stanie jak na ten wiek). CO z tego w aucie całkowicei pordzewiały podłużnice, układ kierowniczy ledwo zipał, wnętrze było bardzo zużyte i nieestetyczne, stacyjka ledwo pracowała, świateł nie było widać.
Najwięcej testów zużycia oleju i silnika w warunkach zbliżonych do realnych prowadzą koncerny motoryzacyjne i producenci olejów. Co którąś wymianę silnik jest rozbierany i poddawany ocenie przez fachowców. Oni jednogłośnie twierdzą, że taka eksploatacja jest OK. Są to zarówno symulacje na rolkach jak i flotach testowych aut (np. taxi), w kontrolowanych warunkach. Co prawda producenci oleju sprzedadzą go mniej ale drożej, a producenci aut mogą reklamować auta jako tanie dla flot a siebie jako przyjaznych dla środowiska. Ciśnienie ze strony norm środowiskowych też nie pomaga.
Trzeba jednak przyznać, żę rozwój środków smarnych a także wiedzy na ich temat poszedł mocno do przodu. Tak samo jak konstrukcje silników i rozwój modeli ich zużycia.
Z drugiej strony są mechanicy, którzy zdecydowanie nie mają interesu w rzadszych wymianach oleju. Więc trudno tu oczekiwać wsparcia dla wydłużenia okresu między wymianami. Sprobujcie odwiedzić mechanika lub ASO w USA/Kanadzie. Tam niektórym wciskają wymiany co 3 miesiące, mimo zaleceń producentów
Mój wskaźnik jak jeżdzę dużo po mieście to pokazuje mi okolice 15000 km i roku, jak robię głównie trasy to 23000/16 miesięcy to max jaki widziałem w moim TSI. Nogę mam lekką i po autostradach nie jeżdzę super szybko. Jak dla mnie to dobry kompromis.
Rozumiem i tych co patrzą na bezawaryjność/chcą auto eksploatować bardzo długo, czy chcą być OK w stosunku do następnego użytkownika. Rozumiem i tych którzy widzą, że rzadko kogo to interesuje przy zakupie a kosztuje. Ceny sprzedaży nie podniesie i truje środowisko a takżę może nie mieć 'praktycznego' wpływu na eksploatację auta (w całym cyklu życia).
Każdy niech sobie sam podejmie decyzję.