Test bojowy samouszczelniających się opon wykonany (nie z własnej inicjatywy).
Przejazd przez małą miejscowośc i nagle coś zaczyna tłuc w oponie. Pierwsze co to że rozcieta. Dokładnie taki odgłos (jak mokrą szmatą o podłogę). Ale system, mam tylko ten oparty na ABS, nie wykrył różnicy ciśnienia. Wiec może kamień. Zjazd w mała uliczkę i... w przednim kole sześciokątny leb śruby (a dokladniej wkręta do mocowania blachy)- nawet z podkładką. Wkręt długości 2,5cm średnicy z 5mm. Idealnie w rowku a nie na bieżniku wiec w miejscu gdzie jest mniej gumu.
2 opcje do wyboru. Albo od razu dojazdówka albo spróbować usunąc i zobaczyć co się stanie. Wybrałem opcję usuniecia- może uda sie uniknąć kręcenia lewarkiem.
Nie dalo się ręką wykręcić a nie miałem klucza/kombinerek. Więc trochę na boki i powoli wyszlo. Nie chciałem wyrywać aby nie powiększyć dziury.
Pod koniec delikatny syk i koniec. Dziura zalała się tym klejem/gumowatą tepką substancja która jest wysmarowana opona od środka.
Od tego czasu przejechane 100km po trasie, trochę w miescie. 2 dni stania w garażu i opona trzyma ciśnienie. Zrobiłem foto miejsca bo teraz ciężko nawet je na szybko wskazać.
Opony Continental ContiSport Contact 5 w rozmiarze 235/55 R18.
P.S a tydzień wcześniej założone byly zimówki bez samouszczelniania