Ja często też słyszę od różnych ludzi, że nigdy nie mieli problemu ze ściąganiem, a potem w co drugim aucie, do którego wejdę (np. z wypożyczalni, ale też znajomych) to kierownica ma większe albo mniejsze odchylenie od 0* (oczywiście testowane na równych drogach). Więc może różni ludzie mają różne progi tolerancji, a może ja jakoś przyciągam szroty.
Mam też znajomego, który ze skrzywioną felgą tak, że kierownica w ręce latała potrafił jechać 300 km z uśmiechem na twarzy. Ja gdy miałem problem ze ściąganiem w Mondeo i musiałem tak jechać kiedyś do Holandii, to całą drogę miałem +500 do napięcia nerwowego. Wielu ludzi na moim miejscu by to miało gdzieś - zazdroszczę im umiejętności relaksacji. Ja czerpię pełną przyjemność z jazdy autem (obojętnie jakim) tylko wtedy, gdy absolutnie nic nie bije, nie ściąga, nie stuka, nie puka, nie haczy, nie przycina, nie zgrzyta itp. itd. No, trzeszczące plastiki w Tiguanie wybaczyłem, bo foteliki dziecięce i tak robią większą kakafonię. No i przecież to tylko auto za 180 k - samochód bez trzeszczących plastików musiałby k... kosztować jeszcze z trzy razy tyle, prawda? Takie czasy.