@arekp , dobre pytanie. Zlany olej był wyraźnie ciemniejszy niż to, czym za później zalewałem. Nie dostrzegłem raczej żadnych metalicznych drobiazgów opiłków, ani nic takiego. Być może za ciemniejszą barwę mogę obwiniać fakt, że olej nie pracuje lekko, bo moja żona ma do pracy ok 2 km i najczęściej takie trasy pokonywała. Oczywiście byliśmy kilka razy w trasie i pewnie stosunek jazdy dookoła komina do trasy wyjdzie 60:40, ale nadal najczęściej przejeżdżane są jednorazowo krótkie odcinki i auto się specjalnie nie dogrzewa. To też może być przyczyna ewentualnego ubytku oleju. Cieszę, się, że to zrobiłem, bo jednak nadal nie mam zaufania do mechaników, do których auto trzeba odstawić i zostawić bez patrzenia im na ręce. No nie mam i już. A tak wiem, że zlałem całość( po odkręceniu korka i filtra jeszcze postał z godzinkę, żeby się dobrze odsączył), zmieniłem filtr, poszedł nowy korek z uszczelką i zrobione, jak należy.
I czyste sumienie, że jeśli filtr jednak coś wyłapuje i oczyszczał, to się nie zapchał. Bo w tych longlife-ach nie chodzi o to, tak naprawdę, że olej się zużywa wolniej bo ma większą trwałość( może tak jest, a poza tym jest go o 25 % więcej), tylko problemem jest, że filtr, jest taki sam, a musi przepracować większy interwał i jeśli ma co filtrować, to się zapycha bardziej i ciśnienie oleju w układzie zdecydowanie spada i może to spowodować deficyty smarowania. Dlatego nie dla mnie wynalazki typu LL, tylko stara szkoła:" raz w roku, albo co 15 tys. km." Może kiedyś wykupimy to auto, kto wie? Niektórzy nawet uważają, że maks. interwał to 10 tys. km.