W sobotę padł mi aku nagle w czasie jazdy. Zapaliły się wszystkie możliwe błędy i koniec. Przyjechała laweta i gość urządzeniem rozruchowym odpalił auto, wszystkie możliwe błędy pokazywały się jeden po drugim. Aku był tak słaby że auto nie chciało wjechać na lawetę, skrzynia nie działała. Wciągnął na lince auto i do domu. Jako ciekawostka - PZU odmówiło przysłania lawety bo było mniej niż 20 km do mojego domu Kupiłem nowy aku włożyłem, odpaliłem (jakieś dwa błędy) i przejechałem 80 km, w międzyczasie stawałem 3 razy. Po trzecim odpaleniu nie było żadnego błędu, dzisiaj cały dzień jeżdżenia i wszystko ok ( żadnego błędu). Nic nie KODOWAŁEM. Chyba serwisy trochę ściemniają z kodowaniem. W czasie wymiany nie podtrzymywałem prądu, wyjąłem stary i wstawiłem nowy.
Mam start stop.