Miło to słyszeć. Czyli jest światełko w tunelu. Co do fabryki w Austri to wreszcie zaczyna Europa myśleć że tanio i dużo nie zawsze jest dobrze.
Myślę, że to nie do końca jest kwestia taniości. W tzw. foundries, które zajmują się produkcją półprzewodników nie pracują robole za miskę ryżu, tylko fachowcy, te miejsca są sterylne jak laboratoria NASA. To bardziej kwestia dostępności surowców, luźniejszych przepisów dot. ochrony środowiska itd. Taka fabryka półprzewodników zużywa absurdalne ilości wody — "lepiej" żeby zużywała w Azji niż na naszym podwórku.
Teraz jednak okazuje się, że opłaca się robić to na miejscu, nawet jeśli będzie drożej, bo trzeba się pilnować prawa i przepisów, a do tego sprowadzać surowce. Ale produkcja półprzewodników to nie jest proste skręcanie śrubek, czy szycie ciuchów H&M.