Jak gołąb obsra mi samochód, to go myję (samochód, nie gołębia). Nawet przez myśl nie przeszło mi, by się mścić.
Jak kuna przegryzła mi wężyk pod maską (fakt) to wężyk wymieniłem i nie zbankrutowałem, powiesiłem jakiś odstraszacz i mam nadzieję, że pomoże. Jak nie - trudno. Wymienię raz jeszcze. Na szczęście to nadal ekstremalnie rzadkie przypadki - polowanie na kuny jest zatem też zbędne.
Jeśli kot porysuje mi lakier, to ten lakier - choćby ręcznie, pastą polerską spoleruję i nie będę się tym przejmował. W końcu przecież jak bardzo kot swoimi "szponami" może głęboko porysować lakier? Bardziej niż wandal gwoździem? Sądzę że nie przypuszczam. Strach pomyśleć co niektórzy gotowi by byli takiemu wandalowi zrobić choć IMHO tenże bardziej zasłużyłby na bolesną nauczkę.
Jak nie masz czasu ni chęci to wyguglaj sobie telefon do jakiejś organizacji pro-animalsowej, przedstaw swój jakże ważny problem, ostrzeż o swych zamiarach (choć wątpię, czy byłbyś do tego zdolny w rozmowie na żywo) i poproś o pomoc. Istnieje prawdopodobieństwo, że otrzymasz poradę humanitarnego rozwiązania. A może nawet ktoś osobiście cię wyręczy?
PS. Sprawa jest faktycznie prosta. Najwyraźniej jesteś średniowiecznym zwyrodnialcem albo zwykłym wsiokiem bez szacunku do istot słabszych. Rób więc co sobie chcesz a tu obecnym nie zawracaj gitary.