W moim przypadku przy VW T6 2.0 biTDI 199 PS na pewno gdzieś tak przez pierwsze kilometry było unikanie wykorzystywania pełnej mocy przede wszystkim przez dłuższy czas - chwilowe mocniejsze wciśnięcie gazu się zdarzało. Trwało to mniej więcej do pierwszej wymiany oleju, którą dokonałem przy 2 tys. km. Teraz na liczniku 42 tys. km, a wymiany oleju były przy:
2 tys. km
10 tys. km
20 tys. km
30 tys. km
40 tys. km
Przy 40 tys. km wymieniłem też olej w DSG - mój zaufany mechanik po fakcie powiedział, że dobrze bo już olej nie był najlepszy. Po wymianie oleju zauważyłem też zdecydowane zwiększenie płynności działania skrzyni - w szczególności przy ruszaniu - zmniejszył się nieco tzw. "lag" (który bardzo mnie na początku irytował) i nie wyrywa przy starcie jak dotychczas (wcześniej ruszanie było zerojedynkowe i zrywało trakcję). Podczas wyprzedzania przy kickdownie skrzynia reaguje teraz bardziej płynnie i miękko.
Czy to za często, czy nie - pomny wydarzeń z wątku o odbiorze auta opisuję jedynie co ja zrobiłem nie zmuszając nikogo do tego samego i mam nadzieję, że nie zacznie się zaraz gównoburza
Niemniej jednak podobnie traktowany był inny VW transporter, który wciąż stoi w garażu z przebiegiem ponad 450 tys. km i nigdy nierozbieranym silnikiem. Wprawdzie tamten pojazd ma motor starszego typu - ale wg mnie częstsza wymiana przy biturbo jest tym bardziej wskazana. Oczywiście każdy zrobi, co uważa i ma do tego pełne prawo, ale wtedy najlepiej niech informuje potencjalnego nabywcę z drugiej ręki o tym, jakie w danym pojeździe były interwały serwisowe.
U mnie samochody przeważnie od zakupu mają "dożywocie" dlatego problem opisywania interwałów dla kupującego odpada, ale jak do tej pory odpadał też problem uziemionego pojazdu np. podczas wypadu wakacyjnego z rodziną.
Kilka lat temu musiałem sprzedać swoje ukochane mniejsze Volvo s40 bo żona koniecznie chciała automat, a kilka samochodów też nie było sensu utrzymywać. Ale teraz mogę powiedzieć coś odnośnie potencjalnych "bezsensownych" kosztów związanych z częstym serwisowaniem: znajomy jak tylko dowiedział się, że rozważam sprzedaż Volvo wręcz terroryzował mnie abym mu je spieniężył wiedząc, jak dbam o auta. Auto sprzedałem z tego co pamiętam co najmniej kilka tysięcy powyżej ceny rynkowej zatem zwróciły się koszty oleju (bezawaryjne lata jazdy są natomiast bezcenne). Ze znajomym spotkałem się w ubiegłą sobotę i dalej bezproblemowo jeździ - przebiegu nakręcił już 320 tys. km.