Jeszcze dodam 3 grosze w temacie rozważań n/t "opłacalności" zakupu PHEVa (ogólnie) bo dzisiaj przemyślenia mam nieco inne.
(
Nie piszę tego do nikogo konkretnego)
Po pierwsze - zawsze niezmiennie irytuje mnie kwestia "opłacalności", którą najczęściej podnoszą kierowcy pojazdów "użytkowych". Bo oni kalkulują i im wychodzi, że taki Tiguan e-hybrid nigdy im się nie zwróci i taniej jest wziąć najtańszą benzynę albo diesla...
No ok. To fakt. Tyle, że w tym rozważaniu jest jeden brak logiki: ktoś kto traktuje zakup Tiguana w kategoriach wyłącznie zarobkowych (czyli minimalizowanie kosztów by maksymalizować zysk) w ogóle nie powinien brać go pod uwagę bo raz - są auta podobnej wielkości i rodzaju znacznie tańsze a dwa - Tiguan jako pojazd zarobkowy? Serio?... Ja wiem, jacyś handlowcy czy coś w tym guście. Ale oni najczęściej sięgają po Skody albo jej podobne (też fajne auta i najczęściej tańsze).
Po drugie - powszechnie uważa się, że PHEVy "mają sens" tylko jeśli mamy dostęp do taniego/darmowego źródła prądu i najczęściej jeździmy "wokół komina". Czy ja wiem?...
Najpierw garść faktów z doświadczenia (zakładając normalny, rodzinny styl jazdy "bez szaleństw"):
- zasięg w trasie na samym paliwie bez ładowania baterii (da się wlać ok. 50-55 litrów) - nawet 650 - 700 km
- z powyższego wychodzi, że spalanie w trasie z nieładowaną baterią to ok. 7,8-8,5L/100km
- spalanie w mieście jest podobne bo to w końcu hybryda a u tych różnice są niewielkie
- zasięg elektryczny - od 30 do nawet 55 km (zależnie od pory roku i stylu jazdy) to można w sumie traktować jako bonus dający jakieś tam dodatkowe korzyści (np. niższe spalanie albo jazdę zeroemisyjną jeśli potrzeba)
- tak czy siak mamy samochód dynamiczny, cichy, nieśmierdzący.
Czy powyższe dyskwalifikują PHEVa z zakupu przez "kogo bądź"?
-
nie mam gdzie ładować - to faktycznie spory minus ale czy masz pewność, że taki stan rzeczy będzie miał miejsce zawsze? Przecież zazwyczaj zakupu takiego auta nie czyni się na rok a na lat kilka. Może za rok-dwa na twoim osiedlu pojawią się ładowarki? Może twój pracodawca nagle postanowi iść z
prądem (
) zmian? Albo raptem pojawi się jakieś dofinansowanie dla firm? Wszak
życie jest jak pudełko czekoladek... Ja też kupując Tiguana brałem pod uwagę jedynie ładowanie w pracy a tymczasem - jeśli bardzo potrzebuję to rozwijam przedłużacz (na marginesie: mam kilkanaście metrów 3x1,5 i też działa na 2,4kW i się nie grzeje bo ładowarka ciągnie raptem 10A), staję obok ogródka, który jest przy balkonie (mieszkam na klasycznym blokowisku na parterze) i wio! Da się? No jak nie jak tak...
I jeszcze przypominam jeden fakt: "aferę" w GB gdzie brytole kupowali Tiga PHEV bo mieli dofinansowanie do PHEVów a potem ładowanie też mieli ale w dudzie. I jakoś nie płakali że im żre paliwo.
Zatem nie jest to aż tak poważny argument na nie dla PHEVa.
-
sporo robię tras - no i szerokości! Lej paliwo i jeździj bo
toto jeździ też na benzynę...
Oczywiście nikogo nie namawiam bo nie o to chodzi... Głównie chodzi mi o to, że tak naprawdę nie ma się czego specjalnie przed zakupem obawiać. Pojeździsz, poznasz od podszewki i albo pokochasz albo szybko sprzedasz.
NA PEWNO NIE ZBANKRUTUJESZ.
Przed Tiguanem PHEV miałem diesla 1,6TDI (CXMA). Wg wszelkich prawideł powinienem mieć benzynę bo codziennie to było 2x 15km. Trasy tylko w wakacje. I co? I nic. Spalanie długoterminowe miałem ciut ponad 6L/100km, w mieście zwłaszcza zimą gorzej ale raz w roku, w trasie, strasznie mnie cieszył. W sumie to jedyny minus to był taki, że w zimie rzadko się dogrzewał... Z wypalaniem DPFu problemu nie miałem i jak po ok. 2 latach sprawdziliśmy z kumplem (on się znał) na VCDS to wyszło raptem kilka % popiołu więc elegancko.
Reasumując - miałem go 7 lat i byłem bardzo zadowolony mimo, że przecież przepłaciłem bo diesle są sporo droższe niż benzyniaki.
Tyle, że jak kupuję auto, to wybieram auto, w którym będę się czuł dobrze (stąd jakiś tam możliwie fajny wypas) i które mi da jakąś tam frajdę z jazdy bo to mój "dupowóz". W sumie to jak kupowanie TV.
To tyle co mam do powiedzenia w tej sprawie...