Mam to zagadnienie zawieszone "w głowie".... i gdybam tak: od kiedy pamiętam zwalczany jest pogląd o konieczności rozgrzewania silnika na postoju; w okresach nadchodzących nocnych przymrozków pojawiają się powielane artykuły/nibyporady o tym, że silnik spalinowy osiąga najszybciej właściwą temperaturę będąc obciążony, to jest w czasie jazdy. Zwłoka w ruszaniu wyziębionym autem powinna wynosić, w dobie syntetycznych olejów silnikowych, raptem 2-3 sekundy, to jest tyle ile olej potrzebuje do dotarcia w najdalszy punkt. Kiedyś czytałem, że potrzebuje dwa razy tyle czasu, zatem jakieś 5-6 sekund (różne więc badania są). Sam nigdy nie rozgrzewałem auta przed jazdą, bo to jest po porostu nieefektywne. Nie miałem żadnych problemów z autami, nigdy nie "brały" olejów. Tarcie na sucho wystąpi w takim samym czasie w obu przypadkach (zresztą rzadki to musiałby być przypadek ruszania zaraz po zapłonie). Ważniejsza jest następna rzecz, po rozprowadzeniu środka smarnego - dogrzanie motoru, a to następuje szybciej w silniku pracującym pod obciążeniem.
Natomiast dziś akurat, czytałem o ewolucji systemu start-stop. Niby temat obok, a jednak padło w nim, iż w celu ograniczenia jego wad wprowadzono "ulepszenia" jak choćby podtrzymanie smarowania klimatyzacji czy turbosprężarki.
Przekładając to na hybrydy i poruszany w wielu wypowiedziach testerów ten temat (startu silnika w czasie ruchu samochodu-od razu na wyższe obroty) czyli możliwej szkodliwości dla żywotności tegoż agregatu, odpowiem, iż były to wrzutki retoryczne. Nikt nie przytoczył choćby stanowiska producenta na takie wątpliwości. Może ktoś "z nas" więcej wie na ten temat. Chętnie poczytam.
Tymczasem, jeżdżę sobie i jako laik snuję przekonanie, iż VAG stosuje te hybrydy od wielu lat, a toyota jeszcze dłużej. Wciąż one ewoluują. Nigdy też nie natknąłem się na informację, aby były następstwa negatywne wynikające z wkręcania silnika na obroty ze startu. Wręcz przeciwnie, hybrydy są trwałe i wytrzymałe (najstarsze jeżdżą PRIUSY).
To było po pierwsze, a teraz po drugie i to z już z własnej obserwacji - motor spalinowy w Tiguanie eHybrid nie wiele ma do roboty, u mnie jest w 80% przebiegu auta balastem, takim agregatem na wszelki wypadek. Robi za niego silnik elektryczny, 4 razy mniejszy od niego, nie wibrujący, nie hałasujący, nisko leżący, bez bagnetowy...nie palący i nie pijący do tego. Denerwujący ideał. Do rzeczy jednak, skoro pijak i palacz, w tym tandemie jest głównie wożony, to i mniemam, że jego zmęczenie nie wystąpi tak szybko. Po 100 000 km przebiegu auta, on będzie miał raptem "nakulane" jakieś 20 może 30000 km. Siem wymądrzyłem.